poniedziałek, 25 marca 2013

trzydzieści siedem


trzy. siedem.
trzydzieści siedem.
trzydzieści siedem dni na zmianę siebie.

wyobraźcie sobie, że dzielicie trzydzieści siedem dni na cztery umowne etapy. pierwszy na rozgrzewkę trwa dziesięć dni, kolejne dziewięć. w trakcie tych czterech etapów wyznaczacie sobie po dwadzieścia pięć zadań - jakie chcecie, ja swoje pogrupowałam w trzy kategorie: dieta, fitness i zdrowy tryb życia; szkoła i nauka; samorozwój i relaks. wyobraźcie sobie swój uśmiech, kiedy po zaledwie trzydziestu siedmiu dniach okaże się, że podjęłyście sto (!) wyzwań i spełniłyście je w 100%? :)

i w tym momencie dziewczyny, które są ze mną już od dawna, pewnie uśmiechają się pod nosem bo przerabiały już mnóstwo moich samomotywujących pomysłów, które umierały śmiercią naturalną przez słomiany zapał ;) może teraz będzie inaczej? w końcu to tylko dziesięć/dziewięć dni. rzucając wyzwanie "nie jem słodyczy" nie mam wizji niczego słodkiego przez cały miesiąc, a zaledwie przez nieco ponad tydzień. i tylko ode mnie zależy czy w przyszłym etapie chce kontynuować to wyzwanie czy wybiorę całkiem co innego. w przypadku zawalenia nie ciągnie się to za mną do momentu przewrócenia kartki w kalendarzu, nie ma myślenia "zawaliłam w pierwszym tygodniu miesiąca, to zacznę się starać od kolejnego" zawalając przez pozostałe trzy tygodnie, tylko po dziewięciu dniach wracamy z nową siłą :) po każdym etapie będę liczyć procentowo jak bardzo się starałam, a po całej trzydziestosiedmio-dniowej serii policzę sumę :) za osiągnięcie wyniku minimum 93% sprawię sobie jakąś miłą nagrodę, ulubiona płyta, upatrzona bluzka, a może wyjście w jakieś fajne miejsce? czas pokaże :)
start: 25.03 - 30.04
w końcu kto pracuje najciężej, wygrywa :)

6 komentarzy:

  1. Oh, to naprawdę świetny pomysł ! Jesteś genialna :* Wierzę, że tym razem dasz radę! Trzymam za ciebie kciuki (i za siebie też ;) ).

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę świetny pomysł. Ja również cierpię na słomiany zapał i prawie wszystko, czego się nie dotknę i tak spieprzę. Więc tym bardziej sądzę, że krótkoterminowe cele są dobre. I ten system nagród... Genialne! Wierzę, że nie zawalisz :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobry pomysl! No nie powiem, trzymam kciuki. Samomotywacja to dobra rzecz. Nawet jesli calkiem sie nie uda, to zawsze jest lepiej niz jesli by sie nie probowalo... (wieczne problemy ze skladnia).

    Ostatnio widze ze masz dobry chumor. Oby tak dalej!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej! Jeszcze chyba nigdy nie zdarzyło mi się, żebym tak zapaliła się do jakiegoś pomysłu umieszczonego na blogu! Niesamowite! Czekam na więcej szczegółów, żebym mogła zacząć coś takiego u siebie :)
    Dodaję do linków :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem jak najbardziej za Twoimi trzydziestoma siedmiona dniami, bo uwielbiam tego typu wyzwania, zwłaszcza kiedy udaje się im sprostać :) Z każdym kolejnym takim wyzwaniem nabieramy wprawy i jesteśmy coraz bardziej zdyscyplinowane i zorganizowane i myślę, że o to między innymi tutaj chodzi. Dlatego mocno trzymam kciuki i będę się przyglądać czujnym i surowym okiem jak Ci idzie :p

    OdpowiedzUsuń
  6. chciałabym, ale nie potrafię teraz nic. nawet wytrzymać jednodniowej głodówki.

    OdpowiedzUsuń