nawet nie wiem czemu.
wszystko jest nie takie jakie być powinno. nie ogarniam tego co się dzieje w szkole, za dużo wymagań, za mało czasu na ich realizację. staram się, naprawdę się staram, tylko co z tego skoro to ciągle za mało?
nie śpię, nie czuję,
zapowiada się sylwester w gronie osób, z którymi w życiu bym nie przypuszczała, że spędzę ten dzień. w sumie nawet nie w gronie, bo przewiduję zaledwie trzy osoby? cudownie. ciekawe gdzie w tym czasie będą moje "przyjaciółki" ze swoim "oczywiście, że spędzimy sylwestra razem!". ale chyba nawet to jest mi w tej chwili obojętne. nie znoszę obojętności.
przeczę sama w sobie, zamykam się, oddalam od wszystkich. ż
mam do ogarnięcia masę materiału z polskiego, dlatego odwiedzę Was jutro.
dieta odpukać dobrze. balansuję między 600-800. i ćwiczę.
czasem bywają takie stany beznamiętne, bezosobowe. masz dwie opcje, albo zrobić coś czego normalnie nie robisz, albo robić to co robisz normalnie i czekać aż samo przejdzie... też bym chciała 47 kg. ostatnio trochę straciłam kontrolę
OdpowiedzUsuńmam nadzieję że te bezbarwne dni miną, tak samo Tobie jak i mi. cieszę się że trzymasz dietę i ćwiczysz, to spore osiągnięcie przy takim nastroju. nie Ty jedna się zamykasz na innych. mam nadzieję że tutaj mimo wszystko zostaniesz ;*
OdpowiedzUsuńNie prawda ,że osiągnięcie 47kg nic nie zmieni! Będziesz z siebie zadowolona, że Ci się udało, będziesz dumna, będziesz ponad tymi wszystkimi laskami, które wiecznie się odchudzają i nic nie osiągają. To ostatnie to chyba najcudowniejsze uczucie. Jeśli będziesz czuła się ze sobą dobrze będziesz pewniejsza siebie, a to duża zmiana, która prowadzi do jeszcze większych. Dlatego walcz i się nie poddawaj! Powodzenia :)
OdpowiedzUsuńJa znowu spędzę sylwestra z rodzicami, więc szału nie przywiduję. Poza tym, tak jak komentarz wyżej, zobaczenie upragnionej wagi da Ci taką namiastkę szczęścia i myśl, że jednak się da. A skoro się dało uzyskać wymarzoną wagę, to co to za sztuka osiągnąć cokolwiek chcę.
OdpowiedzUsuńja sie zgodze z Tobą. 47.45.43 nic nie zmieni. Dalej będziesz za gruba. Takie jest życie.. Odchduzamy się bez granic. Taki egoizm społeczny...
OdpowiedzUsuńHej, tu stara zachuda mam nowy blog, stary znaleźli rodzice :( http://zachuda.blog.pl/
Egzystencja. Jest prawie równa niebytowi. Istniejesz sobie, ale zupełnie nie czujesz. Ta dobijająca pustka...
OdpowiedzUsuńCzytam Twój opis z boku i się śmieję. Nadużywanie kawy i koty, hahaha, skąd ja to znam? ;) "Przyjaciele"... może nie są warci Twojej uwagi. Ponoć ci prawdziwi zawsze wracają. Ale mi się wydaje, że ci prawdziwi nigdy nie odchodzą.
Trzymaj się chudziutko, dodaję do linków :*
no właśnie, co do twojego komentarza - dawno nie gadałysmy!! trzeba to w końcu nadrobić:) co do sylwestra - może dobrze, że tak się stało?:) może te osoby okażą się lepszymi znajomymi od twoich 'przyjaciolek'? ja też mam zamiar spędzić sylwestra w małym gronie, liczy się jakość, a nie ilość:) trzymaj się :*
OdpowiedzUsuń