sobota, 8 grudnia 2012

hoduję urojenia

Grudzień to słodki miesiąc.
W zeszły weekend impreza rodzinna i domówka u koleżanki, w czwartek mikołaj, jutro urodziny babci, za tydzień roczek kuzyna, za dwa tygodnie wigilia klasowa i początek przygotowań świątecznych smakołyków, a po tym nawet nie mówię.
Jak na razie pochwalę się, że wytrzymuje w swoim adwentowym postanowieniu bez słodyczy. Gdyby nie to, kiepsko by ze mną było ulegając mikołajkowym smakołykom(moja mama jak na złość musiała kupić mi pełno słodyczy których nigdy wcześniej nie jadłam wiedząc jak lubię kosztować nowości! -.-). Adwent jest dobrą wymówką czemu ciągle odmawiam i jestem na nie do wszelkiego jedzenia, dlatego jutro nie powinno być problemu u babci, choć już od tygodnia tylko mówi, że tyle ciast przygotowuje, a ja nic nie będę jeść. Cóż, tym razem ominie mnie babciny torcik makowy i moje ulubione ciasto z galaretką.
Pomijając sukces w odmawianiu słodyczom, jem zdecydowanie więcej. I fakt że są to zdrowe rzeczy typu owoce mnie wcale nie pociesza bo przecież mają mnóstwo węglowodanów. Ale patrząc na swój grudniowy kalendarz jedzeniowych imprez, stwierdziłam, że jeśli uda mi się utrzymać wagę na poziomie I celu, tj. 54,5 kg będzie okej. Muszę trochę ustabilizować metabolizm, bo nie ma sensu katować się teraz drakońskimi dietami jeśli w święta puszczą mi hamulce i jojo będzie jak stąd do Paryża. Umiar i równowaga to podstawa. Jakkolwiek rozsądnie brzmiały te zdania co wchodzę na bloga to nie mogę na nie patrzeć, dlatego musiałam edytować. Przecież ja NIE znam umiaru i równowagi. Przecież dobrze wiem, że nie będę wstanie jeść rozsądnych 1300 kcal bez wyrzutów sumienia i koniec końców skończę na 300 lub 3000. Kogo ja oszukuję?

Tymczasem uciekam, sobota z biochemią mmm...:<
Trzymajcie się ;*

2 komentarze:

  1. postanowienie niby adwentowe też mnie ratuje, inaczej byłoby kiepsko... rozsądnie z Twojej strony że chcesz uregulować metabolizm, węglowodany z owoców nie są takie złe :) zostań przy zdrowym jedzeniu i przetrwaj grudzień, a potem już będzie łatwiej. trzymaj się! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki za wsparcie, to wiele dla mnie znaczy. :) Właśnie też mam zawsze problem z umiarem, albo 300 kcal, albo 4000, ale będę się starać. Trzymaj się! :*
    http://lenkaproana.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń