Nie wiem co mogę napisać po tak długiej nieobecności.
Przepraszam? Żadne słowa nie wydają się na tyle odpowiednie, żeby się usprawiedliwić. Nowy blog miał być tym zastrzykiem motywacji którego tak usilnie potrzebowałam, a skończyło się na pozostawieniu go po trzech wpisach. Żałosne.
Początkowo nie miałam internetu przez dość długi czas, brak możliwości dostępu do Waszych blogów jest największym demotywatorem świata, poważnie. Tak też wpadłam w szpony jedzenia. Myślami będąc wciąż na magicznym 52,7 z końcówki września nawet nie zauważyłam gdy waga pokazała 56,9. Płacz, złość, bezsilność. Wyrwałam się z tego amoku mówiąc dość, przecież miało nie być nigdy więcej 57 na wadze. Nigdy. Nie zauważyłam jednak momentu kiedy ponownie wpadłam w tą machinę: kilka dni diety - obżarstwo - głodówka - dieta - obżarstwo - przeczyszczacze - obżarstwo - głodówka - dieta - obżarstwo - wymioty - dieta - obżarstwo - głodówka i tak dalej, i tak dalej.
W obecnej chwili mogę powiedzieć, że wracam do porządku. Oby trwało to jak najdłużej. Powoli zaczynam porządkować swoje chaotyczne życie. I choć nie jest tęczowo, staram się. Ogarniam szkołę, uczę się więcej niż kiedykolwiek przez tą swoją chorą ambicję, pilnuję diety, w wolnych chwilach (których niestety wiele nie jest) ćwiczę...
Mam nowe cele, motywacje, wracam do świata żywych. W końcu.
Wasze blogi będę stopniowo ogarniać, choć trochę to potrwa, dlatego nie gniewajcie się jeśli nie będę komentować dopóki nie przeczytam wszystkich zaległych notek.
Ściskam Was gorąco, mam nadzieję, że nie zapomniałyście o mnie ;*
a wiesz że nawet przedwczoraj byłam na Twoim blogu i zastanawiałam się kiedy wrócisz? widzę że było ciężko, ale nie ma takiego miejsca z którego nie można zawrócić, Ty też jeszcze możesz. dasz radę, bo nie jesteś sama ;*
OdpowiedzUsuń