Miałam zrobić wszystko by 28 grudnia zobaczyć na wadze maksymalnie 54,5 kg prawda? No i zrobiłam, ale wszystko, żeby go nie zobaczyć. Tym też sposobem w święta przybyło mi tysiąc dwieście gram. Tysiąc dwieście. Ja pierdole.
Nie szukam wymówek, nie użalam się, pochłonęły mnie czeluście jedzenia i tyle. Biorę się ostro do pracy, bo zaglądając na starego bloga, uświadomiłam sobie, że od pół roku tkwię w miejscu i jak tylko o tym pomyślę to mnie po prostu roznosi wewnątrz. W pół roku tracąc tygodniowo marne pół kilograma byłabym w stanie zrzucić 12 kilogramów. Byłabym w stanie ważyć teraz 43 kilogramy. Ja pierdole x2.
Lada moment nowy rok, czas leci jak opętany, kolejne 365 dni mija, a ja tylko czekam. Czekam, aż nadejdzie w końcu taki rok gdzie usiądę w te ostatnie dni i z uśmiechem przypomnę sobie wszystko co się wydarzyło. Znowu czuję jakbym miała duszę piećdziesięciolatki, która przeżyła już wszystko i nie ma prawda do odrobiny radości. I wcale nie jest mi z tym dobrze. Nowy rok otoczony jest zawsze takim obłokiem naiwności, wszyscy myślą, że zmiana cyferki w dacie zmieni ich samych, że nagle rzucą nałogi, zaczną być punktualni, znajdą miłość, spełnią marzenia. Nic nie przychodzi samo, każdy sukces musi być splamiony potem i krwią, dlatego ja w 2013 będę walczyć. Jak nigdy.
Lada moment nowy rok, czas leci jak opętany, kolejne 365 dni mija, a ja tylko czekam. Czekam, aż nadejdzie w końcu taki rok gdzie usiądę w te ostatnie dni i z uśmiechem przypomnę sobie wszystko co się wydarzyło. Znowu czuję jakbym miała duszę piećdziesięciolatki, która przeżyła już wszystko i nie ma prawda do odrobiny radości. I wcale nie jest mi z tym dobrze. Nowy rok otoczony jest zawsze takim obłokiem naiwności, wszyscy myślą, że zmiana cyferki w dacie zmieni ich samych, że nagle rzucą nałogi, zaczną być punktualni, znajdą miłość, spełnią marzenia. Nic nie przychodzi samo, każdy sukces musi być splamiony potem i krwią, dlatego ja w 2013 będę walczyć. Jak nigdy.
też zawsze nachodzą mnie takie refleksje, że mija kolejny rok a ja znowu nic nie zrobiłam. i za każdym razem obiecuję sobie że tym razem zrobię.
OdpowiedzUsuńa co do świąt, mogło być o wiele gorzej. wiem po sobie. nadrobisz! :*
ZAINSPIROWALAŚ MNIE, SERIOUSLY! też nic nie zrobilam w tym roku z wagą, a już dawno moglabym wazyc nawet tak jak napisalś 43 kg:) ale nastepny rok bedzie lepszy!! <3
OdpowiedzUsuńdziękuję za komentarz u mnie
OdpowiedzUsuńmoże kiedyś wróce do blogowania choć raczej w nowym miejscu...
na pewno bede zaglądała do Ciebie
duzo,dużo ciepła i energii!
Hey, nie wiem, czy mnie kojarzysz, ale czytam twojego bloga regularnie. Jesteśmy na podobnym etapie życia.. ;)
OdpowiedzUsuńKorzystając z tego, że mam cię dodaną do 'czytanych blogów', chciałabym cie zaprosić na mojego bloga, którego dopiero co założyłam. Publikuję na nim opowiadanie, historie dziewczyny, która zmienia się i zaczyna zmagać z takim życiem, jakie toczymy my - życiem, które jest drogą do perfekcji ;)
Zapraszam i liczę na szczere komentarze...
http://un-broken-mirror.blogspot.com/
Zgadzam się w 100% nic samo nie przychodzi, na wszystko trzeba sobie ciężko zapracować.
OdpowiedzUsuń