Za oknem delikatnie prószy śnieżek, choinka migota światełkami, ostatnie prezenty cierpliwie czekają w szafie na zapakowanie, a świąteczne wypieki dopiekają się w piekarniku. Czuję święta. Pierwszy raz od dobrych kilku lat czuję święta i to bardzo magiczne uczucie :)
Oprócz tej czarodziejskiej otoczki świąt czuję też wielki strach. Najzwyczajniej w świecie się boję. Boję się jedzenia i pora nazwać to po imieniu. Boję się, że sama zjem pół stołu, że puszczą mi hamulce, które i tak w ostatnim czasie bardzo szwankują i po prostu pochłonę wszystko co zobaczę. Ale nie poddam się bez walki. Nie chcę schudnąć w święta, nie chcę nawet utrzymać wagi, chcę tylko nie przekroczyć celu I. I obiecuję tu uroczyście, że zrobię wszystko żeby 28 grudnia było nie więcej niż 54,5 kg. Zwłaszcza, że mama kupiła mi pod choinkę śliczny sweter, ale nawet najśliczniejszy sweter nie będzie wyglądać dobrze na kimś z brzuchem wielkości piłki lekarskiej. Jedzenie ze mną nie wygra, obiecuję!
A korzystając z tego świątecznego nastroju, który mi się udzielił chciałabym złożyć Wam wszystkim i każdej z osobna życzenia: abyście zawsze były pewne siebie i znały własną wartość bo jesteście cudowne i niech nikt nigdy Wam nie wmówi, że jest inaczej. Życzę Wam także wytrwałości i motywacji w dążeniu do wyznaczonych celów, dużo marzeń, uśmiechu i spełnienia się we wszystkim co tylko robicie. A nade wszystko życzę Wam byście się nie zmieniały i zawsze były takie jak jesteście! :* :* :*
Merry xmas! ♥
cieszę się bardzo, że cię zmotywowałam <3
OdpowiedzUsuńwesołych kochana ;***
Jedzenie wygrało już ze mną.
OdpowiedzUsuńDobrze, ze dajesz radę!
pozdrawiam
zachuda
I jak poszło w święta?
OdpowiedzUsuńi jak Ci poszło? magia świąt nie uderzyła do głowy? ;) mam nadzieję że waga jest taka jaka miała być albo i mniejsza!
OdpowiedzUsuń