poniedziałek, 28 stycznia 2013

nigdy, nigdy, nigdy się nie poddawaj

mam tyle nauki, że nie powinnam w ogóle odchodzić od książek (powariowali przed tymi feriami, a tu jeszcze dwa tygodnie!-.-), ale muszę opublikować tę notkę i czytać ją w chwilach zwątpienia.

porzuciłam system punktowy, nim jeszcze na dobre go zaczęłam. myślałam, że dam radę ale po prostu nie umiem jeszcze (!) się "wypośrodkować" albo jest 0/10 albo 10/10. ze skrajności w skrajność, ale wszystko jest kwestią czasu, a nauka obiektywnego patrzenia na siebie wymaga go po prostu trochę więcej ;)

dostałam dziś taką chętkę na banana, że zjadłam praktycznie trzy pod rząd. "stara" ja (jeszcze z niedzieli!) powiedziałaby "spieprzyłaś sprawę, to ponad 300 kalorii. idź opróżnij resztę lodówki, najlepiej z półkami bo i tak jesteś spasiona!". "nowa" ja powiedziała "puknij się w głowę. nawet z tymi cholernymi bananami bilans wyniósł 888 kalorii. to nie tragedia, rusz dupę i to spal!". czterdzieści minut treningu, kubek zielonej herbaty i uśmiech od ucha do ucha :)

i może nie byłoby w tym dobrym humorze nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że gdy wróciłam ze szkoły o piętnastej rzuciłam się na łóżko głodna, trochę otumaniona sudafedem (możecie mnie zlinczować), z krwotokiem nosa i wkurzona oceną z biologii i ryczałam przez dobre trzydzieści minut rozważając ile dni minie nim umrę z głodu i nie będę więcej musiała wychylić nosa z łóżka. kilka godzin później i taka zmiana nastawienia o 180 stopni! nie poznaję sama siebie! :)

ostatnio w radiu prowadzący audycję czytał wiadomości od słuchaczy. jedną z nich był cytat "nie narzekaj, że masz pod górkę jeśli idziesz na szczyt". strasznie mi się spodobał, spróbuję skończyć z marudzeniem w stylu "oni jedzą pizzę, a ja sałatę!". chcieć znaczy móc.

w szkole przeczytałam wasze blogi na telefonie, ale niestety nie skomentowałam bo wszystko ładuje się koszmarnie długo pożerając mnóstwo kasy, także czekam na jakieś wolne parę minut i skrobnę coś u was :* chudego misiaczki! :*

4 komentarze:

  1. gratuluję powstrzymania się od pożarcia wszystkiego co pod ręką! naprawdę trzeba mieć dużo siły, by się oprzeć myślom o napadzie :) powodzenia <3

    OdpowiedzUsuń
  2. ja uwielbiam banany i żaden specjlista nie wmówi mi, że są niedietetyczne ;)

    dobrze, może i mają dużo kalorii. ale co z tego? to tylko kalorie, głupi wymysł XXI wieku. też bym zjadła trzy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham Twoje nowe podejście <3 oby takie zostało! a system punktowy możesz przecież zostawić, myślę że z czasem być się nauczyła być bardziej obiektywna. bo jak zamierzasz to zrobić nie próbując? :) trzymam kciuki za szkołę, oby wszystko szybko zaliczyć i będzie z głowy :)

    OdpowiedzUsuń