wtorek, 8 stycznia 2013

pozwól ciszy tej w małżowinie rozlać się

Jak na razie idzie mi zadziwiająco dobrze? Nie sądziłam, że zmiana z destrukcyjnego trybu życia, na ten zdrowszy przyjdzie mi z taką łatwością. Czuję się prawie jak w marcu, kiedy pojęcia głodówka czy napad były mi jeszcze kompletnie obce... Choć wciąż gdzieś tam kołata mi się myśl, że tym sposobem nigdy nie schudnę, nigdy nie będę jak dziewczyna z obrazka obok to wmawiam sobie, że ta linia +/- 900 kcal jest na razie okej. I nie widzieć czemu wszyscy się na mnie ostatnio uwzięli, czemu oszukują mnie mówiąc, że jestem chuda, czemu twierdzą, że zawroty głowy w czasie odpowiedzi z polskiego są z głodu i czemu własna babcia chce mnie wysłać do psychiatry twierdząc, że nic nie jem? A przecież jem. Wczoraj nawet zjadłam drożdżówkę. Śniadanie, obiad i drożdżówkę. I nie zjadły mnie wyrzuty sumienia, nie rzuciłam się na lodówkę, nie zwymiotowałam, nie ukarałam się dziś głodówką, co więcej jest dopiero 15, a ja zjadłam już jakieś 450 kalorii. Czyli chyba jednak jestem normalna, nie ma powodu do obaw...

1 komentarz:

  1. zauważyłam, że pojęcie normalna w naszym gronie ma tyle znaczeń ile blogów. ja też uważam, że jestem normalna, a jak widziałaś, obrzucono mnie niedożywionymi i wychudzonymi. że co proszę? czy trzeba jeść trzy drożdżówki dziennie, żeby ludzie się od nas oczepili? specjaliści od siedmiu boleści. żaden lekarz nie powiedział mi tyle co pseudospecjaliści z bloga i z otoczenia.

    najważniejsze to znaleźć swój własny złoty środek. reszta jest nieważna.

    OdpowiedzUsuń