Lubię te momenty kiedy piszę na blogu, że idzie mi
dobrze, a trzy godziny później wyję z rozpaczy, bo dociera do mnie ile właśnie zjadłam.
paradoks. nie mogę patrzeć na swoje odbicie w lustrze, na wylewające się boczki, ocierające się uda, tęsknię za zarysem żeber i wystającymi obojczykami, których tak naprawdę nigdy nie miałam, a i tak wpierdalam jak pojebna.