i kubek kawy.
i trochę ciepła.
i mniej drżące ręce.
i odrobinę cierpliwości.
czuję, że wracam do formy.
że burczenie w brzuchu wywołuje uśmiech na twarzy.
że jestem ponad muffinki w kuchni.
że jestem na dobrej drodze.
że odzyskuję kontrolę.
już zapomniałam, że poranne bieganie jest takie miłe.
gdy nie spotyka się osób, których spotkać by się nie chciało.
może następnym razem się uda.
bo następny raz będzie, prawda christine?
cele czekają do odhaczenia.
jeansy kupione we wrześniu czekają, aż się do nich zmieszczę.
sweter kupiony w grudniu też.
pora zacząć dążyć do doskonałości.
do-sko-na-łość. d-o-s-k-o-n-a-ł-o-ś-ć.
brzmi doskonale.
widzę duży przypływ motywacji i chęci do działania, cieszę się :)
OdpowiedzUsuńa muffinki wcale nie są dobre ;)
Ile motywacji na początek tygodnia. Jak wspaniale. 'że burczenie w brzuchu wywołuje uśmiech na twarzy.', och, to najpiękniejsza rzecz na świecie, najbardziej motywująca...
OdpowiedzUsuńOh, moje życiowe wartości są już zupełnie zachwiane, skoro to piszę... Ale czego nie robi się dla perfekcji ;) Powodzenia w bieganiu. Też zamierzam zacząć, jak tylko śnieg stopnieje ( nie chcę połamać nóg) i zrobi się odrobinę cieplej... Działaj ! :*
Twoja notka dała mi porządnego kopa w du*ę. I dobrze. Najważniejsze, że masz w sobie siłę, by dążyć do celu :)
OdpowiedzUsuńTrzymaj się cieplutko :*