mija równo rok jak podjęłam decyzję o "poważnym" odchudzaniu. rok niepewnego stąpania w świecie głodu i kompulsywnego objadania. rok powolnej nauki autodestrukcji. rok w którym waga stała się największym bóstwem, a jedzenie piekielnym zniewoleniem. mimo to nie żałuję tej decyzji, bo poznałam lepiej siebie, własne możliwości, słabości no i przede wszystkim w a s!
dwunasty kwiecień zawsze już będzie miał dla mnie specjalne znaczenie. dlatego dziś po paśmie porażek przez ostatnie tygodnie ponownie podejmuję walkę. czterdzieści siedem kilogramów samo się nie osiągnie, prawda? zwłaszcza, że rano zobaczyłam na wadze przerażający wynik sześćdziesiąt jeden coma cztery kilogramy.
kicia powoli dobrzeje. po niezliczonych kroplówkach, pobytach w klinice weterynaryjnej, zastrzykach i innych cudach zaczynam wierzyć, że weterynarz jest nie tylko seksowny, ale też uzdolniony ;)
bilans:
4xkawa
woda
2xherbata
pseudoefedryna
tak na dobry początek
Niektórzy marzą by na wadze zobaczyć to co Ty dziś.
OdpowiedzUsuńGłodówka plus pseudoefedryna to wspaniały sposób na to by rozwalić własne serce ( mówi Ci to laska która miała podejrzenie zawału w wieku 14 i 17 lat i w życiu już nie weźmie tego gówna).
Wymiziaj ode mnie kota, mam nadzieję, że wydobrzeje do końca. Uwielbiam koty.
Pozdrawiam
Jaki przypadek... ja też ważę 61 kg i pragnę schudnąć do co najmniej 47 kg :) Trzymaj sie kochana ;* Na pewno osiągniesz swoją wymarzoną wagę :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Kici duużo zdrowia :)
OdpowiedzUsuńUwierz mi, że połączenie takiej ilości kawy z efedryną naprawdę nie jest dobre dla Twojego serca, które jest przecież tylko jedno. Przemyśl to dokładnie. Może i teraz daje efekty, ale później będzie gorzej. Już lepiej kupić sobie jakieś porządne tabletki na zmniejszenie łaknienia, niż katować swe serduszko w ten sposób. Jednak decyzja należy do Ciebie, i niezależnie co zrobisz i tak będziemy Cię wspierać :)
Trzymaj się Kochana :***
mam ochotę Ci powiedzieć że takie dni jak ten do niczego nie prowadzą, że to Cię zniszczy i będzie bolało, a jednocześnie Ci zazdroszczę. ale chyba już przyzwyczaiłam się do tego rozdwojenia jaźni. cieszę się, że z Twoją kotką już lepiej. ;*
OdpowiedzUsuńNic się samo nie zrobi! Walcz!
OdpowiedzUsuńNiech kotek zdrowieje :). Trzymaj się :*, motywacja i mobilizacja to podstawa :).
OdpowiedzUsuńTakie daty to dobry nowy start. W przyszłym roku na pewno wspomnisz siebie 14 kilo grubszą i będziesz się z tego śmiać. ;) Powodzenia. Dobrze, że z kicią w porządku. ;*
OdpowiedzUsuńlubię głodówki na dobry poczatek ;) ładnie i powodzenia :)
OdpowiedzUsuń